sobota, 30 marca 2013

Witold Gombrowicz, Bruno Schulz - Spór o doktorową z Wilczej

Najbardziej spektakularne starcie Gombrowicza z Schulzem miało miejsce na łamach "Studia". Autor Ferdydurke zaatakował przyjaciela przytaczając opinię – nie wiadomo czy rzeczywistej, czy wymyślonej – "doktorowej z Wilczej", która miała powiedzieć: "Bruno Schulz to albo chory zboczeniec, albo pozer; lecz najpewniej pozer. On tylko udaje tak". I rzucił wyzwanie: "Styl Twój filozoficzny, artystyczny, poetyczny nie predestynuje Cię do utarczek z matkami dzieci lekarza. Forma Twoja dzieje się na wysokościach. Nuże! Zliź na ziemię! Puść się w taniec z pospolitą! Pokaż, jak się bronisz przed przygodną! [...] Trzeba rozgrywać się z ludźmi na każdym poziomie i w każdym możliwym przypadku". Schulzowi takie tany najwyraźniej nie były w głowie. Porzucił "rozprutą kukłę" doktorowej  i skupił się na "słabości natury" adwersarza. Dostrzegł w nim dwuznaczną "afirmację i solidarność" z czymś, co jest mu "obce i wrogie". Przyznał się też do pewnego z nim pokrewieństwa: "to tłum w nas przytakuje, drogi Witoldzie, potakujący w nas i zakorzeniony wydaje swój pomruk, zagłusza naszą lepszą wiedzę i podnosi dłonie konwulsyjnie do ślepej aklamacji". Dlaczego, tak spotykając się, równocześnie się rozminęli?
(...)
Obydwaj przecież szermierze posługiwali się różną bronią i uczyli w innych szkołach fechtunku. Ich starcie miało jednak spory rozgłos i wywołało cały szereg nieporozumień, które Gombrowicz musiał cierpliwie tłumaczyć. Nie krył też swojego rozczarowania: "Szlachetny i czysty, ale niepraktyczny poeta wpadł. Przede wszystkim tchórzliwie uciekł przed moją doktorową, maskując odwrót grandilokwencją. Po wtóre, w drugiej części swojej wypowiedzi wystąpił z żartobliwie patetyczną odezwą, która postawiła mnie położeniu nadzwyczaj trudnym". Trudno się dziwić tej reakcji, skoro Schulz nazwał Gombrowicza "wielkim humanistą" i dodawał: "Czemże innym jest Twoja patologiczna wrażliwość na antynomie, jeśli nie tęsknotą do uniwersalizmu, do zhumanizowania niedoludzkich obszarów, do wywłaszczenia partykularnych ideologii i  zaanektowania ich na rzecz wielkiej jedności". Autor Ferdydurke nie był też zadowolony ze swojej riposty na list przyjaciela. Odpowiedź miała być "humorystyczna i bagatelizująca", okazała się "ciężkawa i niedostateczna". Czyżby Schulza trafił w jednak w czuły punkt? Jedno jest pewne: obydwaj z tej potyczki sporo się nauczyli. Gombrowicz wypróbowal skuteczność swojej filozofii na kimś równie wybitnym i, co ważne, w życiu publicznym. Schulz natomiast bardziej wniknął w postawę adwersarza i lepiej określił swoją odrębność.

Aleksander Fiut, Pojedynek o doktorową z Wilczej, [w:] Czytanie Schulza. Materiały międzynarodowej sesji naukowej „Bruno Schulz – w stulecie urodzin i pięćdziesięciolecie śmierci”, red. Jerzy Jarzębski, Kraków 1994, s. 154-158.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz