niedziela, 30 grudnia 2012

Nuż w bżuhu

Kolejną jednodniówkę - "Nuż w bżuhu" należy potraktować jako egazmplifikację tych postulatów [równouprawnienie wszystkich sfer rzeczywistości i warstw języka, przekreślenie logiki, negacja zdania...], wypełniają ją głównie wiersze: Mediumiczno-magnetyczna fotografia poety Brunona Jasieńskiego i Transcendentalne panopticum Czyżewskiego, Foot-bal wszystkich świętych, Prolog, Mięso kobiet i Psalm powojenny Jasieńskiego, Bombaj, Hymn pokoju i Kino Młodożeńca, Kosmiczny nos, 1/2 godźiny na źelonym bżegu i Rewolucja ciała Sterna, Namopańik barwistanu i Płodzeńe Wata. Jako "redaktorowie i wydawcy" pismo podpisali Jasieński i Stern, wyszło ono z drukami "Czasu" w Krakowie (format 94,4 x 63,6 cm), z datą "listopad 1921", w Krakowie kolportowano je od 13 listopada. Jako adresy redakcji podano prywatne adresy redaktorów: Jasieńskiego - "Krakuw, Radźiwiłłowska 33", Sterna - "Warszawa, Śenna 27". Cena jednodniówki wynosiła 80 marek. 
W dwa tygodnie po Krakowie przystąpiono do kolportowania "Noża" w Warszawie. 14 grudnia na wniosek ministra spraw wewnętrznych, publikacja została skonfiskowana. Bezpośrednią przyczyną był zapewne artykuł Macieja Wierzbickiego, oskarżający autorów o "celową, planową a chytrą robotę rozkładową", szerzenie pogardy "dla pisowni i języka polskiego, [...] dla sztuki polskiej", przygotowywanie gruntu do przyjęcia "anarchistycznych teoryj", "posiew bolszewizmu", wreszcie o to, iż są "apostołami z łaski emisariuszów Trockiego". Nie były to zarzuty nowe, już w "Jednodńuwce futurystuw" pisał Jasieński o atakach publicystów  obliczających "nasze subsydia, jakie otrzymaliśmy od żadu sowietuw na akcję futurystyczną w Polsce".
(...)
Po latach Jasieński nazwał "Nuż w bżuhu" "pieśnią łabędzią" polskiego futuryzmu, a także "najpiękniejszą publikacją brukową futuryzmu europejskiego". Nazwa ta w równym stopniu mogłaby być odniesiona do gga lub Nieśmiertelnego tomu futuryz. Prawdą jest jednak, że "Nuż w bżuhu" zamknął etap jednodniówek i wyodrębniania się grupy futurystów spośród tendencji określanych wówczas mianem "futurystycznych".

Andrzej K. Waśkiewicz, Czasopisma i publikacje zbiorowe polskich futurystów, [w:] idem, W kręgu futuryzmu i awangardy. Studia i szkice, Wrocław 2003, s. 251-253.

sobota, 29 grudnia 2012

Jednodńuwka futurystuw


Numer 5 "Formistów" (maj 1921) zawiera na s. 17 następujący anons:
10 czerwca r.b. ukaże się Jednodńuwka futurystuw mańifesty futuryzmu polskiego wydańe nadzwyczajne na całą Żeczpospolitą Polską zawierająca: Manifesty w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća, poezji, teatru, krytyki, ortografii itp. ostatnie poezje Tytusa Czyżewskiego, Brunona Jasieńskiego, Stanisława Młodożeńca, Anatola Sterna, autokrytyki wielkih futurystuw, artykuły dotyczące wszystkich dźedźin życia i sztuki.
Cena egzemplarza mk. 20.
Do nabyća we wszystkih księgarńah, biurah dziennikuw i u roznosićeli.
Autorem tego tekstu byl zapewne Jasieński. On też podany jest w stopce jednodniówki jako "redaktor i wydawca". Ta dużego formatu (94,4 x 31,4cm) publikacja tłoczona była "czcionkami Drukarni Związkowej w Krakowie, ul. Mikołajska L. 13, pod zarządem J. Dziubanowskiego". W stosunku do zapowiedzi cena uległa zmianie, wynosiła 30 marek. Wydanie jednodniówki zbiegło się z datą wielkiego wieczoru grupy krakowskiej w sali Teatru im. Słowackiego w Krakowie (11 VII o godz.23).
Traktujemy ją jako publikację futurystów krakowskich, mimo że ukazała się już po wspólnych wieczorach oby grup, świadectwem nawiązanej współpracy jest umieszczenie w "Jednodńuwce" wiersza (Poezja ziemi) i autokrytyki (Ja o sobie) Sterna. Jeszcze ściślej można by określić "Jednodńuwkę" mianem autorskiej publikacji Jasieńskiego. Jego bowiem dziełem są zarówno podstawowe manifesty jak i drobne noty. Młodożeniec wydrukował tu tylko dwa wiersze (Pszewrut i Othłań), Czyżewski dwa wiersze (Hymn do maszyny mego ćała i W szpitalu obłąkanych) oraz autokrytykę (O "źelonym oku" i o swoim malarstwie. [Autokrytyka-autoreklama]).
Pozostałą część publikacji wypełniają teksty Jasieńskiego, wiersze: Pogżeb Reńi, Zmęczył mńe język..., manifesty: Do narodu polskiego mańifest w sprawie natyhmiastowej futuryzacji żyća, Mańifest w sprawie poezji futurystycznej, Mańifest w sprawie krytyki artystycznej, Mańifest w sprawie ortografii fonetycznej, oraz teksty drobniejsze: nota domagająca się " skasowania cenzury prewencyjnej dla odczytuw i wieczoruw poetyckich, jako instytucji urągającej elementarnym zasadom państwa konstytucyjnego", nota krytykująca życie teatralne i domagająca się "oddania wszystkih budynkuw teatralnych i cyrkowych" w ręce futurystów, nota o spoliczkowaniu Pieńkowskiego przez Iwaszkiewicza, artykulik o Solskiej, Pszegląd prasy w mińatuże oraz nota Od redakcji. Są to klasyczne teksty programowe polskiego futuryzmu.    

Andrzej K. Waśkiewicz, Czasopisma i publikacje zbiorowe polskich futurystów, [w:] idem, W kręgu futuryzmu i awangardy. Studia i szkice, Wrocław 2003, s. 249-250.



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Tytus Czyżewski - Pastorałki

Zarówno Czyżewski w swoich wierszach, jak Makowski w ilustrujących je drzeworytach, nawiązywali do tradycji ludowej, bliskiej sztuce obydwu, do świata "pomniejszonego", udomowionego. Czyżewski zawsze skłaniał się ku sztuce ludowej, pewnej prymitywizacji ujęcia malarskiego; tym razem tendencja ta ujawniła się w pełni w tym cyklu wierszy utrzymanych w nastroju wiejskiej przyśpiewki, zabarwionej dadaistyczną nutą. Doskonale współbrzmią z nimi cięte grubą kreską drzeworyty Tadeusza Makowskiego, na swój sposób również stylizowane na manierę ludową.

Piotr Rypson, Książki i strony. Polska książka awangardowa i artystyczna XX wieku, Warszawa 2000, s. 39.

piątek, 21 grudnia 2012

Louis-Ferdinand Céline - Podróż do kresu nocy

Chcę, aby odczuwano. A jest to niemożliwe, gdy stosujemy wytworny styl i język akademicki. Może on być narzędziem w relacjach, w dyskusjach, przy pisaniu listu do kuzynki, ale zawsze pozostanie sztuczny i skostniały. Nie jestem już w stanie czytać powieści w klasycznym języku. Są to jedynie pomysły na powieść, ale nigdy nie są to powieści. Sporo jest do zrobienia. Nie ma w nich emocji. A tylko to się liczy. Język literacki jest martwy, tak samo martwy jak łacina. Dlaczego tak wiele jest u mnie zapożyczeń z argot? Dlatego, że język ten szybko umiera. Ale oznacza to również, że język ten przez chwilę jednak żył, że żyje on przynajmniej wtedy, gdy go używam. Cudowna wyższość tego języka nad językiem czystym, wyrafinowanym, na wskroś francuskim, a jednak zawsze martwym, od samego początku, już do czasów Woltera. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nie ośmiela się o tym mówić głośno. Z językiem jest tak jak z całą resztą: UMIERA PRZEZ CAŁY CZAS, JĘZYK MUSI UMRZEĆ. I trzeba się z tym pogodzić. Te MOJE SŁOWA TAKŻE UMRĄ, i to pewnie niedługo, ale będą one miały tę przewagę, że przez rok, przez miesiąc, przez dzień NAPRAWDĘ ŻYŁY.

Louis-Ferdinand Céline, List do Edmonda Jaloux z 1932. Cyt. za: Oskar Hedemann, Posłowie, [w:] Louis-Ferdinand Céline, Podróż do kresu nocy, Izabelin 2005, str. 553.

przeł. Wacław Rogowicz, Warszawa 1934

Louis-Ferdinand Céline

sobota, 15 grudnia 2012

Oscar Wilde - Dialogi o sztuce

Oskar Wilde jest już z tych czasów człowiekiem zachodzącego słońca, typem św. Jana Chrzciciela a rebours, przychodzącego już po przyjściu wszelkich zbawicieli. Wystąpił on na to, aby wszelkie ewangelie doprowadzić do absurdu, a zbawicielstwa depopularyzować. 
Sztuka jego nosi już wszelkie znamiona inwazyi życia i to nie tylko życia mu spółczesnego, ale życia przyszłych Zjednoczonych Stanów europejskich. Graniczy ona z senzacyą z jednej a z utopią z drugiej; emissaryusze obu tych nadgranicznych dzierżaw gospodarzą w niej czasami bezkarnie. Oskar Wilde jedną nogą jest jeszcze w świątyni Sztuki przez wielkie S, a drugą nogę już postawił w tym XX wieku, w którym wszelka duchowość stanie w liberyi obszarpańczej statystycznych mas, monad ludzkich niszczących owoce niemoralności dziewiętnastu wieków.

Adolf Nowaczyński, Przedmowa, [w:] Oskar Wilde, Dyalogi o sztuce, przeł. Marya Feldmanowa, Lwów 1906, s. IX.

wtorek, 11 grudnia 2012

Rainer Maria Rilke - Księga godzin

Czytelnik zechce nie zrażać się napotykanemi niejasnościami tekstu. Poeta wielokrotnie rozmyślnie przemilcza na­zwiska w imię poetyckiego wyrazu pomija bliższe określanie tła lub szkicowanych zdarzeń, mgłą półtonów zasnuwa wywoływane wrażenia i asocjacje. Tak np. na str. 40 możemy domyślać się, że mowa o Botticellim. Niedomówień podo­bnych jest więcej.
(...)
Tytuł książki brzmi w oryginale: "DAS STUNDENBUCH". "Księga Godzin" powstała pod bezpośredniem wra­żeniem pobytu Poety w Rosji, czego liczne ślady spotykamy w poemacie. Księga I pisana była w r. 1899 w Schmargen­dorf pod Berlinem, Księga II w r. 1901 w Westerwede, Księga III w r. 1903 w Viareggio.
Tłumaczyłem w latach 1923-1934.

Witold Hulewicz, Uwagi tłumacza, [w:] Rainer Maria Rilke, Księga godzin, przeł. Witold Hulewicz, Wilno 1935, s. 175.

piątek, 7 grudnia 2012

Stanisław Jerzy Lec - Barwy

Ciekawym przykładem realizacji typograficznej, inspirowanej zapewne dokonaniami Strzemińskiego, jest debiutancki tom poezji Stanisława Jerzego Leca Barwy (1933), wydany w odległym od Łodzi Lwowie, siedzibie awangardowej grupy "Artes".
(...)
Okładkę wykonaną w duchu konstruktywistycznym zaprojektował malarz Otto Hahn.
Układ graficzny wierszy opracował Paweł Hecht, postać dziś całkowicie zapoznana. Układy typograficzne Hechta miały na celu swoiste "ilustrowanie" kolejnych wierszy, odnajdywanie dla każdego właściwego dlań klimatu graficznego. Pierwszy, tytułowy cykl wierszy odwoływał się do kolorów; zadaniem, jakie postawił sobie Hecht, było akcentowanie klimatu danej barwy w powiązaniu z klimatem wiersza. W układach typograficznych znajdujemy również echa "ilustrującej" grafiki Mieczysława Szczuki, dynamiczne, "futuryzujące" układy, pewną eklektyczną nutę znamionującą, być może, wyczerpywanie się inspiracji konstruktywistycznej, na pewno zaś rezygnację z ambicji nadania całości dzieła jednolitego charakteru.

Piotr Rypson, Książki i strony. Polska książka awangardowa i artystyczna XX wieku, Warszawa 2000, s. 90-91.

sobota, 1 grudnia 2012

Biuro Reklama-Mechano (Henryk Berlewi, Aleksander Wat) - Prospekt reklamowy czekolady Plutos

Z 1925 roku pochodzi szesnastostronicowy prospekt o wymiarach 15×15 cm, wykonany przez Biuro Reklama–Mechano dla warszawskiej fabryki czekolady „Plutos”. Treść prospektu, dzięki kreatywnym pomysłom Aleksandra Wata, nawiązywała do dadaistycznej poezji, wychwalając „bajeczne”, „wyszukane” i „egzotyczne” walory reklamowanej czekolady. Z kolei zastosowane żółto, czerwono, szare i czarno-białe kolory okładki przywołują na myśl modne wówczas kompozycje neoplastyczne. W celu wzmocnienia siły przekazu treści reklamowych na okładce prospektu „Plutos”. Berlewi zaprojektował blokowe układy liternicze w układzie poziomym i pionowym. Poszczególne strony prospektu, przywołują na myśl konstruktywistyczne układy suprematyczne, z których niektóre oparte zostały na dwóch krzyżujących się prostopadle osiach i podobnie jak w kompozycjach suprematycznych zauważyć tu czerwone i czarne linie liter. Ponadto pojawia się tutaj charakterystyczna dla rosyjskiego konstruktywizmu idea, artysty tworzącego sztukę społecznie użyteczną, którą sztuka reklamy z pewnością znakomicie spełniała.
W projekcie dla fabryki czekoladek Plutos Berlewi celowo podkreślał walor poszczególnych słów czerwienią, kierując tym samy uwagę czytającego na poszczególne wyrażenia, które zawierały w sobie istotę w przekazu reklamowego.

Magdalena Zdrenka, Historia Polskiego Projektowania cz. IV: Biuro Reklama-Mechano [online], dostęp: http://stgu.pl/historia-polskiego-projektowania-ihttp://stgu.pl/historia-polskiego-projektowania-iv [12 listopada 2012].