sobota, 27 lipca 2013

Wacław Berent - Ozimina

O ile jednak Próchno tendencje społeczne autora wyraża, że tak powiem negatywnie pokazuje bowiem jaka sztuka jest społecznie szkodliwa to Ozimina problemem społecznym zajmuje się pozytywnie, bezpośrednio. Tłem jest polska rzeczywistość u wrót wojny rosyjsko-japońskiej (1909) r.) wraz ze swemi nadziejami, bólami i walkami. Fabula czasowo zamknięta okresem jednej nocy, toczy się od salonów potentata warszawskiej finansjery barona Niemana na ulicę, dając pełny przekrój życia polskiego w czarnych, brutalnych barwach malowany. Znana już zdolność Berenta do wywoływania nastroju niesamowitego, makabrycznego i tutaj znajduje swój wyraz.
Czytając Oziminę jest się stale pod wrażeniem tej chorobliwej nienaturalności bohaterów, wywołującej niejednokrotnie wstrząsy odrazy i lęku. Skalpelem chirurga-pisarza, odsłania Berent już nie próchno sztuki, ale próchno życia. Oto chwila jest ważna, być może epokowa, należy się jakoś do tego ustosunkować, coś zrobić, coś przedsięwziąć! Kto wie co kryje bliska przyszłość. Tymczasem pan baron Nieman przyjmuje gości w swoim salonie i radzi z nimi. Powstają projekty, wnioski, następują długie wywody i wreszcie gorączkowe poszukiwania za jakąś formułą kompromisową, by wszystkich zgodzić, by wszyscy byli zadowoleni.
Tak się pracuje dla Ojczyzny! 
Główny bohater - o ile można użyć tego wyrażenia Boleslaw Zaremba, Don Juanik buduarowy umiera, poprostu umiera ze strachu, że mu każą iść na wojnę. Ten, który z taką odwagą i pewnością siebie atakuje serduszka dziewczęce, boi się zetknąć z bagnetami, czuje się zupełnie złamanym na samą myśl o tem. I oczywistem jest, że taki, chyba w chwilach krytycznych na wiele społeczenstwu się nie przyda!
Przeciwienstwem jego jest stary powstaniec, jeszcze z 1831 r. Komierowski przedstawiciel lat dawnych, kiedy to walczyło się o idee wlasnem ramieniem, kiedy rozlana własna krew pieczętowała dzieło. Lecz cóż-to było dawniej: Obecnie Komierowski jest tylko symbolem, chodzqcym anachronizmem, przy którym karle postacie Niemana, Zaremby i ich świata wydają się jeszcze niższe i bardziej odstręczające. Nie lepiej przedstawiają się i kobiety. Wszystkie, to natury miękkie, histeryczne, bez jakiejkolwiek mysli czy idei, godne partnerki takich, jak Zaremba kochanków. Jedna Wanda, bojowniczka o wolność, przedstawicielka "ludzi podziemnych" to typ człowieka wartościowego wsród tych kobiet, które żyją tylko swojemi sprawami i sprawkami, przepuszczając wszystko przez filtr swych zmyslów i nerwów. Tak więc wygląda ten świat polski, świat wyższy, elita z której winno wychodzić wszystko co najlepsze w spoleczenstwie! 
(...)
Ale Berent był zbyt dobrym obserwatorem, zbyt głęboko wnikał w treść życia zbiorowego, by nie widzieć w nim pewnych dobrych oznak, które rozwinięte w przyszłości, mogły przynieść zbawienie Ojczyźnie. Oto jest jeszcze lud i proletarjat miejski. Tam leży przyszłość, tam spoczywa nieskalany ideał wolności; "Ludzie podziemi" ze swoją wiarą, żądzą czynu, są tą częścią narodu, skąd postępująca regeneracja ogarnie całe społeczeństwo. Dla nich Polska to nie mit, to nie jakaś ofiara Chrystusowa, jak chciał romantyzm lub synonim minionej dawności jak ją pojmował świat ówczesny, ale żywą konkretność, najbardziej rzeczywista rzeczywistość.
Tak interpretowana Ozimina stawia Berenta w rzędzie pisarzy walczących o Polskę historyczną, w rzędzie piewców państwowości polskiej obok St. Wyspiańskiego i St. Żeromskiego.
Na zakończenie podkreślić wypada, że taki charakter twórczości Berenta, czeka na dalsze studja, na dalsze badania, umożliwiające oglądanie w pełni blasków, przebogatej twórczości wielkiego artysty. 

Stanisław Ferenc. Nowe oblicze W. Berenta, "Echo" nr 5, s. 5-6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz