To jest już inny świat, gdzie migotliwe skrawki rzeczywistości są pretekstem, nie celem, a słowa unoszone głębokim nurtem wzruszeń brzmią, jak fujarkowe echo z "tamtej strony". Wyróżniłbym monotonnie senne Przez kresy, Samobójstwo i cudowny w swej niesamowitej śpiewności wiersz tytułowy. Czytelnik przyzwyczajony do poetyzującej pianki, do werbalizmu i łatwej gadatliwości przejdzie do porządku dziennego nad tą książką, inny znajdzie cały świat przeżyć i wzruszeń zamknięty w patetycznie skromnych poezjach Czechowicza.
Józef Łobodowski, Nowe wydawnictwa, „Trybuna” 1932, nr 1, s. 31.
Po dwóch pierwszych tomikach: Kamień i Dzień jak co dzień czarujących śmiałą i świeżą dojrzałością treści i formy, ukazała się trzecia książka J. Czechowicza: Ballada z tamtej strony.
Tutaj krzywa interesującej twórczości Czechowicza wznosi się stromą
linią jeszcze wyżej, niźli w poprzednich tomach. Wyżej – tak gdy chodzi o
wyraz wewnętrzny, jak i stronę czysto formalną. Enigmatyczna treść
duszy Czechowicza szuka szczęśliwie właściwego sobie wyrazu w mistycznie
wygiętej składni zdań, w sumie układających się w odrębną, zamkniętą w
sobie, skończenie piękną architektonikę wiersza. A – od wewnątrz? –
Zagęszczona, aż do utraty tchu, atmosfera prawdziwej, tragicznej w swem
natężeniu poezji, atmosfera, w kolorze i zapachu przypominająca
wieczorne majowe niebo, rozświetlone niespodziewanie błyskawicami
metafor, ukazujących nam na chwilę zawrotną otchłań i piękno prawdziwej
poezji. Książka J. Czechowicza jest wyjątkowo rzadkim i pięknym
zjawiskiem w skłóconym bałwanami morzu frazeologii pseudopoetyckiej.
Nowe wydawnictwa, „Trybuna” 1932, nr 6, s. 18.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz